Blokada

piątek, 20 marca 2015

Obserwacja Montessori cz. 1


Na samą  myśl o wysłaniu dziecka do przedszkola przechodziły mnie dreszcze, pewnie za sprawą moich własnych doświadczeń przedszkolnych jaki i przerażających reportaży telewizyjnych. Wszystkie wątpliwości zostały rozwiane jak tylko pojawiła się możliwość wysłania dziecka do przedszkola Montessori. Od razu wiedziałam że to dla nas. Męża nie trzeba było długo namawiać.  Założenia przedszkola w 100% odpowiadają naszym potrzebom związanym z zapewnieniem dziecku odpowiednich warunków do rozwoju. Okres adaptacyjny był trudny, trafiliśmy akurat w moment kiedy Mały był z nami bardzo związany i jeżeli ktokolwiek opuszczał nasze 3 osobowe grono zalewał się łzami. Po 2 miesiącach, z czego połowę przechorował, wszystko się zaczęło układać.
Co mogę powiedzieć o moich obserwacjach po pół roku uczęszczania do placówki?!
Nie mamy na razie żadnych problemów wychowawczych. Dziecko współpracuje w różnych dziedzinach. Miewa oczywiście gorsze dni. Słownictwo jakim dysponuje jest ogromne. Buduje piękne złożone zdania, bardzo często odmienia wyrazy, śpiewa piosenki, ma niesamowitą pamięć do wierszyków, potrafi swoje myśli przetworzyć na zdania, jak czego nie potrafi powiedzieć to próbuje i mówi po swojemu, nie ma żadnych blokad. Uwielbia rysować, od dawna poprawnie trzyma kredkę, rysuje zamknięte kółka. Lubi przelewać, przesypywać, układać. Sam sprząta, bardzo często robi to instynktownie, czasami próbuje się kimś wyręczyć:). Nauczył się sam jeść, pić, ubiera różne części garderoby. Czuje się częścią grupy przedszkolnej, dobrze się odnajduje wśród dzieci, aczkolwiek nie ma potrzeby bliższego kontaktu, często przybiera role obserwatora.


czwartek, 19 marca 2015

Ukochane baseny


Bartek pytany gdzie chce jechać zawsze odpowiada "na baseny!!!". Niestety zimowa aura i przedszkolne wirusy długo uniemożliwiały nam wizytę w aquaparku. W końcu był na tyle zdrowy że nadszedł ten uprawniony wyjazd. Foto relacja mocno ograniczona ze względu na bardzo niekorzystne oświetlenie:)

środa, 18 marca 2015

Miła odmiana...

Podczas porannej drogi do przedszkola Bartek przedstawił mi ciekawą alternatywę: "Mamcia idzie do przedszkola, a Bartuś do pracy zbierać pieniążki":)

wtorek, 10 marca 2015

Samoobsługa

Z serii dalszego usamodzielniania:

Biegnie BARTEK z jedną założoną skarpetką i krzyczy UDAŁO się!!!

W przedszkolu Bartek położył kurtkę lewą stroną na ławce  wsadził dwie ręce do rękawów kurtki zamachnął kurtką nad głową i była ubrana - Matka w głębokim szoku

Mniej więcej tak:)

niedziela, 8 marca 2015

Mama na huśtawce

Jestem MAMĄ...przebieram, kąpie, gotuje, karmie, piorę, odbieram z przedszkola, rysuje, maluje, układam, buduje, opowiadam, śpiewam, uwieczniam momenty, przytulam, tęsknie, ganiam, rozśmieszam, pocieszam, uczę, tłumacze, zakazuje, organizuje czas, chodzę na spacery, do lekarza, do teatru i bóg wie gdzie jeszcze.
Ponadto czytam, analizuje, obserwuje,  wyszukuje inspiracji, testuje, kupuje, szukam nowych bodźców, wychowuje w myśl nowej koncepcji wychowawczej dot. wychowania szczęśliwego dziecka, walki ze stereotypami, skupieniu się na małym człowieku, który ma prawo uczyć się, czuć, myśleć, rozumieć, doświadczać zgodnie ze swoją naturą i wiekiem, rozwijać się w swoim własnym indywidualnym tępię. Czasem mam okazje testować swoją nagiętą do granic możliwości cierpliwość. W stosunku do synka nie mam wymagań, staram się go akceptować takim jakie jest. Jest idealny, taki jak trzeba, ze swoimi nastrojami, ekspresją, potrzebą kontaktu i empatii mieszczącą się w ustalonych przez niego granicach.
To jest moja droga. MOJA JASNA STRONA MACIERZYŃSTWA.

piątek, 6 marca 2015

Dlaczego MONTESSORI?

System edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolne oparty jest na założeniu: nauczyciel jako  element czynny ma nauczać, a dziecko jako element bierny ma tą naukę odbierać. Ministerstwo może wprowadzać wielkie reformy - dywagować nad  zawartością elementarza i wyznaczać granice liczenia, posyłać 5 latki do szkół, decydować czego dziecko ma się nauczyć w przedszkolu a czego nie, ale gdzie tak właściwie jest sedno problemu?!. Ideologia Montessori dla nas pod tym względem jest prawdziwą rewolucją bo tu nie chodzi stricte o nauczanie dziecka rozumiane jako przekazywanie wiedzy i umiejętności, ale o uczenie się dziecka czyli obserwacja i odpowiadanie na jego potrzeby.
  • Każde dziecko jest inne, powinno rozwijać się według indywidualnego  planu rozwoju a nie odgórnie narzuconego, tak aby móc uczyć się samodzielnie i efektywnie.
  • Nie zadajemy sobie pytania „czy małe dzieci potrafią się uczyć?” Pytanie jakie należy zadać brzmi: „Czy my – dorośli – chcemy, żeby małe dzieci się uczyły?” Pozornie chcemy ale tylko w ramach dobrze nam znanych,  jeżeli czterolatek wykazuje chęć pisania czy czytania to system mu tego nie umożliwia, a nauczyciel nie podąża za dzieckiem tylko za systemem
  • Od najmłodszych lat obserwując życie dziecka można zauważyć że proces uczenia się postępuje z wielką prędkością   i jeśli go docenimy, będzie przebiegał w niewiarygodnym tempie (nie stawiajmy sztucznych barier decydując czego dziecko ma się uczyć i kiedy - wszystkie dzieci prędzej czy później uczą się mówić i chodzić i jeśli nie są naciskane przebiega to naturalnie z ich ogromną satysfakcją i dumą). To dziecko wie najlepiej kiedy jest gotowe.
  • Dzieci nie uczą się dlatego, że są inteligentne lecz są inteligentne dlatego, że się uczą. Żadne dziecko nie chce się uczyć dopóki nie wie, że uczenie się istnieje. I tu mam wrażenie jest zderzenie ze ścianą w momencie przekroczenia progu podstawówki.

Anegdotka na koniec
Uczeń zmienił szkołę na szkołę Montessori.
Dziadek pyta: – Jesteś zadowolony z nowej szkoły?
Wnuczek: – Tak.
Dziadek: – Dlaczego?
Wnuczek: – Bo mogę liczyć, do ilu chcę!

poniedziałek, 2 marca 2015

A nie mówiłam...

Skacze Bartek po łóżku,
uderzył głową w ścianę,
płaczliwym głosem przepełnionym bólem mówi: "tak to się kończy!"

niedziela, 1 marca 2015

Idziemy do teatru

Korzystając z sobotniego popołudnia odbyliśmy z Maluchem długo wyczekiwaną wizytę w teatrze. Nie był to nasz pierwszy raz, tak wiec wiedziałam, że pomysł jest trafiony. Historia o małym krokodylku, który wykluł się z jaja i poszukiwał swojej mamy bardzo zainteresowała naszego synka. Całym sobą oglądał przedstawienie, komentując, uśmiechają się, klaszcząc a pod koniec badając wszystkie rekwizyty użyte podczas spektaklu. Przedstawienie jest skonstruowane tak aby skupić uwagę dzieci w wieku 1-3. Historia jest jasna, język prosty wzbogacony o dobrze dzieciom znane sygnały dźwiękowe (np. bam, hopsa itp.), rekwizyty kolorowe, a aktorzy mają serce do dzieci i doskonałą umiejętność nawiązywania z nimi kontaktu. Jeżeli ktoś twierdzi że roczne dziecko nie potrafi się na niczym skupi, radzę zabrać je do teatru - 25 min skupienia gwarantowane.

Niestety podaż nie odpowiada popytowi. W naszym mieście wystawiają tylko 4 przedstawienia. Nie wspominając już o fakcie że miejsc jest tak mało, że trzeba rezerwować z 2 miesięcznym wyprzedzeniem.