Post ma dotyczyć naszego wielkiego sukcesu związanego z samodzielnym zasypianiem, aczkolwiek zaraz mi na myśl przychodzi KOSZMAR WSTAWANIA którego nie da się tak łatwo odpędzić więc na początek mała dawka wspomnień.
Kwestia snu dziecka była dla mnie jak dotąd najgorszą zmorą macierzyństwa. Mimo iż jako niemowlę Bartek spał książkowo, co 3 godziny z zegarkiem w ręku budził się na karmienie, a następnie zasypiał na kolejne 3 godziny. Żadnych kolek, żadnego noszenia na rączkach. Bardzo szybko nauczył się też przesypiać 9-10 godzin w nocy. Ale co z tego?!. Godziny pobudki były jak w wojsku, wyznaczone miedzy 5-6 rano. Nieważne czy środek tygodnia czy weekend, nieważne ze zimą ciemnica była jeszcze przez 3 godziny. Nigdy nie dolegiwał zawsze od razu na pełne obroty, zwarty i gotowy do zabawy. Próby kładzenia dziecka później nic nie pomogły, godzina pobudki była nienegocjowana. Ja ledwo żywa starłam się dożyć do pierwszej drzemki i dopiero koło godziny 16 zaczynaliśmy normalnie funkcjonować. Ten koszmar przekreślił naszą dalszą potrzebę prokreacji, a nasze małżeństwo zostało doprowadzone na krawędź przepaści. Dopiero koło 2 urodzin syn postanowił nam odpuścić, a my zaczęliśmy żyć. Teraz wstaje o 8, często jeszcze nawet godzinę poleży i posłucha piosenek na tablecie.
Blokada
poniedziałek, 23 lutego 2015
sobota, 21 lutego 2015
LANZAROTE
Z tęsknoty za słońcem postanowiliśmy zafundować sobie krótki urlop w ciepłych krajach. Celem podróży była kraina wiecznej wiosny czyli - Wyspy Kanaryjskie. Bartek gdy dowiedział się o naszych planach podniecony codziennie z radością wołał: "lecimy molotem, na wakacje, na baseny". Muszę przyznać, że miałam sporo wątpliwości dotyczących podróżowania zagranice z 2 latkiem. Obiekcje dotyczyły męczących podróży, zorganizowanych posiłków, a także naszego własnego komfortu, bo w końcu to dla nas też miały być wakacje, a nie droga przez mękę.
Wiedza o naszym dziecku, a także intuicja mnie nie zawiodły. Dni przeznaczone na podróż dla nas samych były koszmarne, natomiast dziecko dało sobie świetnie rade. O godzinie 11 wyruszyliśmy z domu w kierunku lotniska by o 24 wieczorem po 1,5 godzinnym logowaniu w hotelu trafić do naszego pokoju. Bartek pomimo długiego i męczącego dnia nawet przez chwile nie wykazał niezadowolenia. Droga powrotna nie była wcale lżejsza, ale humory dzięki udanym wakacjom nas nie opuszczały. Nawet niezapowiedziana kupa i deficyt pampersów w walizce nie zepsuły nam nastrojów. Idea, która przyświecała naszemu dziecku podczas całego urlopu to: wszystko co nowe jest super. Nowe sytuacje i nowe miejsca działają na nasze dziecko bardzo stymulującą. Lotnisko, samolot, autobus, hol hotelowy, balkon, plaża są doskonałymi miejscami do eksploracji z Mamą, Tatą no i Tygrysem (tak na marginesie nieodłącznym uczestnikiem naszej wycieczki, wielokrotnie zgubionym i poszukiwanym, a to przez personel hotelowy, a to przez strażnika na lotnisku, no ale jest z nami, na szczęście bezpiecznie wrócił do domu:)
środa, 4 lutego 2015
Maniak bujaczkowy
Mimo iż pogoda za oknem nie nastraja pozytywnie, ze spacerów raczej staramy się nie rezygnować. Maluch jak tylko słyszy słowo spacer od razu krzyczy "buj buj". I tak było odkąd zaczął siedzieć, główną atrakcją każdego spaceru była i jest huśtawka. Wszelkie ślizgawki, rury, bociany, karuzele, bujaki na sprężynie, mostki nie przekonują naszego dziecka.
Złote zasady bujania wg Bartka:
1) Każdy spacer powinien prowadzić do huśtawki
2) Wszystkie huśtawki są Bartka (jak wchodzimy na plac zabaw huśtawki powinny zostać natychmiast zwolnione)
3) Bujać można się zawsze (nieważne czy pada czy świeci słońce, czy jest 30 stopni, czy minus 5)
4) Bujać można się bardzo długo wskazane nawet do zaśnięcia
5) Bujać należy "moco"
6) Mama powinna bujać się obok Bartka
Z bujaniem nie ma co dyskutować tak więc skupiliśmy się na urozmaicaniu drogi na huśtawkę. A to kasztanki pozbiera, a to w piłkę pogra. Zawsze można też stanąć samochodem kilometr od placu zabaw i dojechać motorkiem.
W każdym razie nie walczymy - bujamy
Złote zasady bujania wg Bartka:
1) Każdy spacer powinien prowadzić do huśtawki
2) Wszystkie huśtawki są Bartka (jak wchodzimy na plac zabaw huśtawki powinny zostać natychmiast zwolnione)
3) Bujać można się zawsze (nieważne czy pada czy świeci słońce, czy jest 30 stopni, czy minus 5)
4) Bujać można się bardzo długo wskazane nawet do zaśnięcia
5) Bujać należy "moco"
6) Mama powinna bujać się obok Bartka
Z bujaniem nie ma co dyskutować tak więc skupiliśmy się na urozmaicaniu drogi na huśtawkę. A to kasztanki pozbiera, a to w piłkę pogra. Zawsze można też stanąć samochodem kilometr od placu zabaw i dojechać motorkiem.
W każdym razie nie walczymy - bujamy
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)